Dzisiaj mija kolejna, już ósma rocznica śmierci Jana Pawła II. W mojej pamięci JP II jest ciągle żywy, tak jak żywe jest wspomnienie zamiany z nim tylko jednego zdania w Castel Gandolfo. Wczoraj przy stole wielkanocnym, w przeddzień rocznicy, też o tym myślałam i w końcu też o tym mówiłam. Taka potrzeba mówienia mnie dopadła.
Tymczasem po ośmiu latach mamy kolejnego papieża. Podoba mi się papież Franciszek, oby tylko zdołał okiełznać ten "rozbujany kościół". Jego wzorem do naśladowania jest Franciszek z Asyżu, biedaczyna kochający "najlichsze źdźbło trawy i człeka co się z losem zmagał". Może mu się uda stworzyć kościół ubogi, może mu się uda zbliżyć kościół do ubogich. Oby mu się udało, życzę mu tego. Oj, nie będzie to się podobało, nie będzie.
Tymczasem po ośmiu latach mamy kolejnego papieża. Podoba mi się papież Franciszek, oby tylko zdołał okiełznać ten "rozbujany kościół". Jego wzorem do naśladowania jest Franciszek z Asyżu, biedaczyna kochający "najlichsze źdźbło trawy i człeka co się z losem zmagał". Może mu się uda stworzyć kościół ubogi, może mu się uda zbliżyć kościół do ubogich. Oby mu się udało, życzę mu tego. Oj, nie będzie to się podobało, nie będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz