czwartek, 22 marca 2012

Panta rhei.

             Wszystko  płynie   i  czas  płynie  też.  Na  tym  blogu  już  jestem  przez  rok.  Zmieniłam  jego  charakter  z  "trudno  akceptowalnego"  na  polityczny,  właściwie  "nie  chcący",  ale  odpowiada  mi  ta  konwencja  i  tak to  zostawię.
             Myślałam,  że  statystycznie  nie  będzie  tutaj  jednego  wpisu / jeden  tydzień,  okazuje  się  że  jest.  Trochę  moje  emocje  w  stosunku  do  P i S-u  opadły,  bo  bidulek  dotkliwie  jest  okaleczony.  Najpierw  przez  PJN,  a  następnie  przez  Solidarną  Polskę.  Dobrze,  cieszy  mnie  to. 
              Nie  cieszą  mnie  natomiast,  te  chocki-klocki  wyczyniane  przez   Premiera  w  sprawie  emerytur.  Mam  nadzieję,  że  koalicja  dojdzie  do  rozsądnego  konsensusu.  Sprawa  mnie  już  nie  dotyczy,  ale  dotyczy  mojej  Córki,  która  nie  należy  do  kobiet,  które   tylko " leżą  i  pachną".  Jest  kobietą  pracującą,  bo   lubi  i  chce   pracować,  na  dodatek  w  nie  najłatwiejszym  zawodzie,  który  także  bardzo  lubi.
                Zdecydowanie  uważam,  że  67. lat  to  cholernie  dużo  i  absolutnie  nie  trafiają  do  mnie  argumenty,  że  dla  kobiet  w  tym  wieku  będzie  praca.  Wcześniej  powinny  być  zapewnione  warunki,  które  pozwolą  na  dojście  do  wieku  emerytalnego  w  odpowiedniej  kondycji.  Dla  mężczyzn  zresztą  też.  Po  zapewnieniu   warunków  płacy  i  pracy,  opieki  zdrowotnej   jak  na  zachodzie,  o  wieku  emerytalnym  można  rozmawiać,  czemu  nie?!  Dlaczego  u  nas  załatwia  się  prawie  wszystko,  od  strony  du...?  Diabli  mnie  biorą  i  szlak  mnie  trafia  na  taki  stan  rzeczy.
           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz